środa, 10 kwietnia 2013

Chapter 2


-Ostatni dzień szkoły! Ostatni dzień szkoły! - skandował mój młodszy brat zeskakując ze schodów.

-Uspokój się, szaleńcze, najpierw musisz zjeść. - powiedziała Stevie. Yep, tutaj najlepsza ciocia na świecie. Tylko się zaśmiałam i włożyłam tostowego strudla do tostera. Wtedy zadzwonił telefon.

-Odbiorę. - powiedziała Stevie -Presley! To do Ciebie! - podbiegłam i chwyciłam telefon.

-Halo?

-Presley? - rozpoznałam głos mojej mamy po drugiej stronie

-Ta, to ja.

-Presley kochanie, bardzo przepraszam. Nie będziemy w stanie być na rozdaniu dyplomów. Właśnie mieliśmy dużą przerwę i myślę że to jest coś ekstremalnego o czym można napisać. Proszę nie bądź zła. Jestem pewna że zdążymy na twoje urodziny.

-W porządku mamo, naprawdę. Stevie to pokryje. Muszę iść już do szkoły. Kocham Cię, pa. - rozłączyłam się. Oni zawsze to robią. Mówią że zamierzają to zrobić, ale zawsze kończy się z ich "dużą przerwą". Przegapili moją słodką szesnastkę i moje siedemnaste urodziny. Założę się że osiemnaste też przegapią. Szczęście że to nie lipiec a maj.

-Znów im się nie uda? - zapytała Stevie. Skinęłam głową. Chwyciłam mój strudel tostowy i powiesiłam moją torbę na ramieniu.

-Gotowy, kolego? - zapytałam Judd'a.

-Ta. - powiedział z buzią pełną płatków. Chwycił swoje buty i wybiegł do mojego samochodu.

-Do zobaczenia po szkole? - zapytałam Stevie

-Tak! Nie martw się, spakuję twoje walizki do Disneyland'u. Tak długo dopóki coś mi dasz.

-Jesteś najlepsza. - uśmiechnęłam się przytulając ją - Do zobaczenia! - powiedziałam wybiegając z drzwi.

Odpaliłam samochód i pojechałam znajomą drogą do Alany. Wychodziła z domu gdy się zatrzymałam.

-Wsiadaj suczo jedziemy na zakupy! - krzyknęłam przez okno pasażera. Zaśmiała się i wsiadła do samochodu. Podrzuciłyśmy Judd'a pod jego szkołę i zatrzymałyśmy się przed naszą, znajdującą się w małym mieście Oregon, nie było tu wiele studentów. Ale było wystarczająco. Niektórzy Ci którym chciałabym przybić piątkę, w twarz, krzesłem. Wiesz o co mi chodzi.

-Jesteś gotowa by skończyć szkołę? - zapytałam

-Zaczynajmy. - odpowiedziała Alana

*******

Czułam się jakbym była w High School Musical 2 gdzie wszyscy czekają aż zadzwoni ostatni dzwonek więc w końcu będziemy wolni, w moim przypadku, przez resztę życia. 3 sekundy. 2 sekundy. 1 sekunda. To było to. Ostatni dzwonek. Wybiegłam z klasy tak szybko by móc znaleźć Alanę. Miałyśmy dokładnie dwie godziny zanim będziemy musiały być znów w szkole.

-Tutaj jesteś! - wrzasnęła, przepychając się przez studentów.

-Będziesz coś robić czy co? - zapytałam.

-Jak iść zrobić paznokcie i włosy?

-Brzmi jak plan. - Złączyłam z nią ramiona i razem zwiałyśmy ze szkoły.

Podjechałyśmy do najlepszego salonu i pedicurzysty w mieście. Alana robiła sobie loki a ja robiłam fale. Obie wyglądałyśmy oszałamiająco gdy spojrzałyśmy w lustro. Pulchna kobieta za kasą zrobiła nam obu paznokcie. Ogółem wyglądałyśmy jakbyśmy szły na bal, minus suknie.

Podrzuciłam Alanę pod dom i powiedziałam jej że zobaczymy się za kilka minut.

Otworzyłam drzwi i Stevie była tam czekając na mnie.

-Wyglądasz przepięknie!! - wykrzyknęła.

-Dzięki. - odpowiedziałam uśmiechając się.

-Zamierzasz nosić białą, koronkową sukienkę  pod twoją togą?

-Ta, właściwie idę się właśnie przebrać.

Wbiegłam po schodach i zarzuciłam sukienkę, wkładając białe obcasy na pasek. Zbiegłam w dół po schodach i powiedziałam Stevie  że spotkamy się na miejscu. Położyłam walizkę z tyłu, bo ja i Alana wyjeżdżamy zaraz po. Jestem gotowa by zacząć resztę mojego życia.

**********

-Peter Dallas. - zawołał dyrektor. Ja byłam następna. Trzęsłam się a moje dłonie pociły się jak szalone.

-Presley Davis. - podeszłam spokojnie i zabrałam dyplom. Uścisnęłam dłoń każdemu z moich nauczycieli i wróciłam na miejsce. Zrobiłam to bez upadku, pomyślałam.


-Ashley Leonard. - Szła przed Siebie jakby to było jej własne miejsce. Jej czapka robiła wrażenie z ładnym "2012" na górze. Oh proszę. Większość chłopaków w tłumie i na trybunach gwizdało na nią. Czekałam na ten wspaniały moment gdy upadnie na twarz, ale niestety to się nie stało. Zamiast tego ona posłała mi wielki, sztuczny uśmiech. Wspaniale, tego właśnie chciałam od osoby której nienawidzę najbardziej na świecie.

Po tym jak ceremonia się skończyła Stevie podeszła i mocno mnie przytuliła.

-Kocham Cię, bądź bezpieczna, zadzwoń kiedy będziesz na miejscu, nie zapomnij mi czegoś kupić. - Zażartowała.

-Nie zapomnij kupić coś też mnie! - Powiedział Judd uśmiechając się. Przytuliłam ich oboje i powiedziałam że ich kocham.

-Gotowa? - Zapytała Alana.

-Oh, nie zostajecie na after party? - Ashley stanęła za nami.

-Whoops przepraszamy, musimy iść. - Odpowiedziała Alana. Obie wyszłyśmy ze szkoły i udałyśmy się do mojego samochodu. Alana już wzięła swoją walizkę z samochodu jej mamy i włożyła ją do mojego. Wsiadłyśmy i zaczęłyśmy jechać. Wciąż miałyśmy na sobie nasze sukienki więc zatrzymałyśmy się na przypadkowej stacji paliw i się przebrałyśmy. To była dziewięciogodzinna jazda. Wyjechałyśmy o czwartej po południu a w hotelu byłyśmy o pierwszej nad ranem. Całą jazdę śpiewałyśmy i jadłyśmy cokolwiek wybrałyśmy na naszych przystankach.

Alana została w samochodzie gdy ja poszłam zameldować nas w hotelu.

-I could use somebodyyyyyy! - Śpiewała gdy otworzyłam drzwi. Wyglądała jakby była pijana, a w rzeczywistości była po prostu zmęczona.

-Chodź Lana, jesteśmy na miejscu. - Powiedziałam szturchając ją. -Bierz swoje rzeczy i chodźmy.

Wyszła i chwyciła swoje rzeczy. Udałyśmy się do windy i nacisnęłyśmy na piętro ósme. Weszłyśmy do naszego pokoju i byłyśmy zbyt nakręcone by spać. To się nam zawsze zdarza. Jesteśmy bardzo zmęczone a później bardzo nakręcone.

Upadłyśmy na łóżka i włączyłyśmy telewizor. Włączyło się na jakimś kanale z nowościami o gwiazdach.

-O mój boże. Presley, wiedziałaś że TEN Harry Styles tweetnął do Ciebie?

-TEN Harry Styles? Huh, to ten w lokach z One Direction? - Gdy to powiedziałam, zaczęli mówić o nich w telewizji.

-Okazało się że One Direction zaczną swoją trasę później, ponieważ postanowili zrobić mały objazd i jechać do Dineylandu na tydzień. Ich menadżerowie nie są zbyt zadowoleni z tego powodu, ale Harry Styles mówi że jedzie by spróbować znaleźć tam kogoś wyjątkowego. Jednakże oni wszyscy będą jakoś przebrani, więc kto wie, możesz w nich wbiec. - Powiedziała reporterka w telewizji.

-Tak, ten Harry Styles. - Powiedziała Alana. -Kto wie, może ty jesteś "tą wyjątkową" której on szuka. - Powiedziała robiąc cudzysłów w powietrzu wokół słowa "wyjątkową"

-Oh proszę. Tak, na pewno. Idź spać. - Rzuciłam w nią poduszką, wyłączyłam telewizor i ukryłam się pod kołdrą.

Mogłabym nią być?




~*~

uh, dzisiaj mnie strasznie głowa boli i nie mam głowy do tłumaczenia...
nawiasem mówiąc, jak wam się podoba nowy wygląd bloga? :)
na górze są podstrony z moim twitterem i askiem gdzie możecie zadawać pytania odnośnie bloga albo jakieś inne :) 
jeśli sie uda to jutro będzie trzeci rozdział, też zależy od komentarzy.

luv ya x

1 komentarz:

  1. rozdział jest świetny, jest parę błędów stylistycznych i interpunkcyjnych, ale da się przymknąć na nie oko :) szczerze, wolałam poprzedni wygląd bloga, ale to już nie jest takie ważne :3 czekam na kolejny < 3 @luvmybrooks

    OdpowiedzUsuń