czwartek, 9 maja 2013

Chapter 5 / part 2.


-To brzmi rzeczywiście naprawdę fajnie. - Powiedział spoglądając na mnie.

-To jest naprawdę zabawne. - Przyznałam.  -A ty, co lubisz robić?

-Oczywiście, lubię śpiewać.

-Tak, wiem to.

Zaśmiał się wciąż idąc. -Trochę lubię golf. Tylko troszkę. - uniósł do góry palce pokazując jak troszkę.

-Tata raz zabrał mnie na golfa, to było ekstremalnie nudne, i nie mogłam trafić w piłeczkę przez pół godziny. - Powiedziałam.

-Oh przestań, jestem pewien że jeśli spróbowałabyś ponownie, trafiłabyś piłeczkę. Ile miałaś lat gdy cię tam zabrał?

-To było w zeszłym roku. - Powiedziałam ponownie na niego patrząc.Wybuchnął śmiechem słysząc to, a ja tylko przewróciłam oczami.

-To nie jest śmieszne! - powiedziałam uderzając go w klatkę piersiową.

-Przepraszam, przepraszam. Po prostu nie mogłem się powstrzymać. - Zanim mogłam odpowiedzieć, znaleźliśmy się przed drzwiami McDonalds.

Przytrzymał dla mnie otwarte drzwi. -Ty przodem, kochanie. - Podziękowałam mu i poszłam zamówić.

-Poproszę Big Mac'a. - Powiedział Harry do kobiety tam pracującej.

-Big Mac o tej godzinie? - Powiedziałam na co on tylko wzruszył ramionami.

-Małego loda waniliowego poproszę. - Rzekłam do kobiety.

-Lody o tej godzinie? - Powiedział Harry, naśladując mój głos.

-Zamknij się. - Powiedziałam, ponownie uderzając go w klatkę piersiową.

Po tym jak dostaliśmy nasze jedzenie, poszliśmy gdzieś usiąść. Trochę rozmawialiśmy, i opowiedziałam mu o  różnych rzeczach które robię w moich filmikach. On mi opowiedział jak to jest być tak sławnym jak on. Gdy skończył swojego Big Mac'a, udaliśmy się z powrotem do naszego hotelu. Nie skończyłam jeszcze jeść swojego loda, więc wzięłam go ze sobą. Byliśmy prawie w hotelu, gdy Harry zaczął się strasznie nakręcać.

-Czekałem cały dzieeeeń, byś do mnie zadzwoniła kochanieeeee! - Śpiewał bardzo głośno.

-Harry czy ty bierzesz narkotyki? - Zapytałam.

-Nie, mogę polizać twojego loda? - Powiedział wpatrując się w mojego loda.

-Nie, on jest mój! - Powiedziałam unosząc go poza zasięg jego dłoni gdy chciał po niego sięgnąć. Chwycił moje ramiona próbując zabrać mojego loda. Harry uderzył w niego dłonią i on upadł na ziemię. Spojrzałam w dół, a potem znów na chłopaka.

-Oh nie, mój lód. - Powiedziałam, robiąc udawaną, skrzywioną minę.

-Przepraszam. - Powiedział. Byliśmy na zewnątrz, na przeciw hotelowego basenu. Harry uśmiechnął się figlarnie. Wsunął klucz w otwór i otworzył bramę. Chwycił moje ramiona i niemożliwe było bym wyrwała się z jego uścisku. Przeniósł mnie niebezpiecznie blisko basenu, śmiejąc się cały czas.

-Nie! Harry Ni...- Ucięłam zdanie gdy on wrzucił mnie do wody. Wypłynęłam na powierzchnię i spojrzałam na niego. -Oh Harry ale zaraz za to dostaniesz. Popłynęłam na brzeg basenu i wyszłam z niego. Zaczęłam go gonić, powoli, bo byłam mokra, i próbowałam wrzucić go do basenu.

-Przepraszam. - Powiedział srogi głos. Ja i Harry zatrzymaliśmy się i przenieśliśmy wzrok w stronę głosu. Mężczyzna stał tam i wyglądał jakby chciał nas zabić. -Godziny na basenie już się skończyły, wróćcie do swojego pokoju. On oczywiście powstrzymywał się przed uduszeniem nas. Harry i Ja posłuchaliśmy go i weszliśmy z powrotem do hotelu. Czekałam na windę przed tym jak uderzyłam Harry'ego w ramię.

-Nie wierzę że wrzuciłeś mnie do basenu! Nie wspominając o tym że są to jedyne pidżamy jakie mam.

Widać było że powstrzymywał śmiech. -Przepraszam. Zgaduję że będziesz musiała pożyczyć jakieś moje.

-Wygląda na to że muszę. - Powiedziałam gdy winda się zatrzymała.Wróciliśmy do naszego pokoju, ja byłam cała mokra a on wciąż próbował się nie śmiać. Otworzył drzwi i była tam śliczna dziewczyna w długich brązowych włosach, stała w kuchni z Louis'm.

-Eleanor! - "wrzasnął" Harry szeptem i podbiegł do niej po czym ją przytulił. Stałam tam niezręcznie, zastanawiając się czy powinnam wrócić do pokoju, gdy dziewczyna podeszła się przywitać.

-Cześć, jestem Eleanor. Dziewczyna Louis'a. - Uśmiechnęła się wspaniale, a Louis wyglądał na szczęśliwszego niż zwykle.

-Cześć, jestem Presley, i jestem mokra. - Powiedziałam z uśmiechem. Ona zaczęła się śmiać gdy Harry ponownie stanął obok mnie.

-Okej, chodźmy już.- Chwycił moje ramiona i doprowadził mnie z powrotem do pokoju.

-Aw, oni są słodcy. - Usłyszałam jak powiedziała to Eleanor gdy tylko weszliśmy do pokoju. Poczułam jak moje policzki robią się czerwone, i miałam nadzieję że Harry jej nie usłyszał.

-Trzymaj. - Powiedział Harry, wręczając mi fioletową bluzę i jakieś dresy.

-Dzięki. - Powiedziałam, idąc do łazienki i przebierając się w to. Powiesiłam moje mokre ciuchy na kabinie prysznicowej i wyszłam z łazienki. Harry był już w swoim łóżku na podłodze gdy wróciłam. Wspięłam się na łóżko, zamknęłam oczy i zasypiałam przy dźwięku jego oddechu.

*Harry*

Gdy otworzyłem oczy na oślepiające światło słońca, zastałem puste łóżko. Presley musiała już wstać. Mogłem usłyszeć Liam'a i Niall'a rozmawiających w kuchni, ale nie Presley. Wpatrywałem się w sufit i rozmyślałem o zeszłej nocy, jak fajnie było. Sturlałem się z łóżka i wstałem, wchodząc do łazienki. Moje ciuchy które wczoraj pożyczyłem Presley były starannie złożone na ladzie. Była tam dołączona mała notka od Presley.

Dzięki że pożyczyłeś mi swoje ciuchy. Ja, Alana, Danielle i Eleanor wyszłyśmy dziś rano. Do zobaczenia później. 

Presley xx

P.S. Spodziewaj się być później wrzucony do basenu. ;)

Wpatrywałem się w notkę w moich dłoniach. Lekkie pukanie doszło z drzwi i wszedł Louis.

-Dziewczyny wyszły wcześnie, nawet ja i Liam o tym nie wiedzieliśmy. Przygotuj się, niedługo wychodzimy. - Powiedział ponownie otwierając drzwi. -Oh, i wygląda na to że mieliście wczoraj dobrą zabawę. Późne nocne pływanie, czy coś? - Mrugnął do mnie i wyszedł. Złożyłem notkę i wyciągnąłem ciuchy z walizki. Ubrałem się i przeczesałem dłońmi moje włosy. Wsunąłem na stopy jakieś conversy i podszedłem do chłopaków którzy byli w kuchni.

-Gotowy? - Zapytał Liam na co skinąłem głową.

-Chodźmy poszukać naszych dziewczyn. - Powiedział Louis wskazując głową na drzwi.

-Ale Presley nie jest moją dziewczyną. - Stwierdziłem.

-Niedługo będzie. - Powiedział mrugając. Otworzył drzwi i wszyscy wyszliśmy. Znów to samo.


~*~

No cóż, troche mi zeszło z tym rozdziałem. 
Przyznam że miałam go dawno skończonego ale mój "kochany" braciszek zrobił format na komputerze gdy mnie nie było w domu i wszystko mi się usunęło. (Ah no i jeszcze przy tym usunęła mi się lista informowanych o nowych rozdziałach, także jeszcze raz napiszcie w komentarzu lub na twitterze kto chce być informowany) Po tym nie miałam wcale ochoty pisać tego. Później jeszcze poprawianie ocen, uzupełnianie 45 stron ćwiczeń z muzyki na dniach wolnych. Eh, teraz jeszcze konkurs z polskiego.
Tak strasznie mi się nie chciało tego tłumaczyć, ale robię to głównie dla Julii bo ją kocham xx
Przepraszam za błędy.

Cholernie podoba mi się nowy szablon na blogu, a wam? Tak, to jest właśnie Presley, tak ona wygląda. I jeszcze możecie mi napisać w komentarzu czy chcielibyście żebym dodała tutaj bohaterów? Tak jak oni wyglądają :)

enjoy. 


niedziela, 14 kwietnia 2013

Chapter 5

Przyglądałam się jego wyciągniętej dłoni.

-Nie martw się, nie powalę Cię ponownie. - powiedział uśmiechając się.

Zwężyłam oczy i potrząsnęłam jego dłonią. -Presley.

-Cóż, Presley, Chyba będziemy dzielić pokój przez następne cztery dni. Musisz udawać bardziej podekscytowaną niż teraz.

On już flirtował? Oh rany. -Uwierz mi, jestem pełna zachwytu. Wykopali mnie z mojego pokoju hotelowego, nie całą godzinę temu i moje stopy cholernie bolą od chodzenia cały dzień.  Nie mogłabym czuć się lepiej w takiej sytuacji. - powiedziałam  sarkastycznie.

-Cóż, ja się przebiorę tutaj a ty możesz iść do łazienki i zrobić te dziewczyńskie rzeczy które robią dziewczyny zanim pójdą do łóżka. - Przewróciłam oczami i podeszłam do mojej walizki. Wyciągnęłam t-shirt i jakieś szorty po czym udałam się do łazienki. Przebrałam się z moich dzisiejszych ciuchów w te wybrane. Chwyciłam szmatkę i zmyłam swój tusz do rzęs. Związałam włosy w luźnego kucyka i byłam gotowa do łóżka. Już miałam otworzyć drzwi zanim się zorientowałam że Harry był tam i się przebierał. Zapukałam delikatnie.

-Harry, skończyłeś? - Powiedziałam cicho, starając się nie obudzić innych.

-Tak, możesz już wyjść. - Odpowiedział, nie tak delikatnie jak ja. Chwyciłam swoje rzeczy i otworzyłam drzwi. Harry stał pochylony nad jego walizką i wpychał do niej z powrotem swoje ciuchy.

Staną do mnie twarzą, miał na sobie tylko spodnie. -Gotowa? - zapytał

Musiałam oderwać wzrok i skupić się na jego twarzy. -Tak. - przekroczyłam nad ubraniami porozrzucanymi po całym pokoju i wspięłam się na łóżko. Harry chwycił poduszkę i koc z łóżka, posyłając mi uśmiech warty milion dolarów po czym położył się na podłodze. Patrzyłam się na sufit przez, jak mi się wydawało, kilka godzin. Wiedziałam że Harry nie spał bo oddychał bardzo głośno i nie sądzę by mógł przez to zasnąć.

-Presley, nie śpisz? - zapytał zerkając nad krawędzią łóżka.

-Nie, - odpowiedziałam przekręcając się w jego stronę. - Czemu?

-Jesteś zmęczona?

Spojrzałam na niego dziwnie. Jeśli by o tym pomyśleć, to nie byłam wcale zmęczona. -Nie bardzo, czemu?

-Chcesz iść do McDonald's? - Zapytał, uśmiechając się złośliwie.

Moje oczy się rozszerzyły. Była prawie północ a chłopak chciał McDolands?  -Jesteś szalony?

-Nie tak bardzo szalony. - Stanął na łóżku i wyciągnął do mnie dłoń -Chodź, nie ufasz mi?

-Dopiero cię poznałam.

-Właściwie to poznaliśmy się wczoraj, gdy wbiegliśmy w siebie.

-Masz na myśli, kiedy ty wbiegłeś we mnie?

-Oboje dobrze wiemy że wbiegłaś we mnie celowo. - powiedział uśmiechając się.

-Ta, bo zawsze znajdę dziwne wyglądających gości z afro w których chcę wbiec.

Położył dłoń na piersi i wyglądał na zranionego. -Możesz obrażać mnie, ale nie obrażaj włosów. - Ponownie wyciągnął swoją dłoń. -Teraz idziesz czy nie?

Zastanawiałam się czy chciałam ryzykować nie wyspaniem się i jutro marnie wyglądać. No cóż, hakuna matata. Chwyciłam jego dłoń a on pociągnął mnie w górę, oboje zeskoczyliśmy z łóżka i wsunęłam na stopy swoje kapcie gdy Harry zakładał koszulkę. Później Harry otworzył drzwi bardzo powoli próbując nie hałasować. Po tym jak sprawdził czy teren jest czysty, skinął do mnie bym szła za nim. Przeszliśmy na palcach przez pokój hotelowy i bezpiecznie znaleźliśmy się przy drzwiach. Harry chwycił klucz do pokoju ze stolika przy drzwiach po czym wymknęliśmy się. Weszliśmy do windy i zjechaliśmy do lobby. Przeszliśmy obok głównego biurka a kobieta gdzieś około czterdziestki spojrzała na nas dziwnie. Harry uśmiechnął się i lekko jej pomachał. Gdybym była nią, pomyślałabym że jesteśmy szaleni. Znaczy, dwójka nastolatków w piżamach wychodzących z hotelu o północy. Kto tak robi?

Kiedy wyszliśmy na chodnik, w ciepłym Kalifornijskim powietrzu, zaczęliśmy iść do najbliższego McDonalds.

-Więc Presley, opowiedz mi trochę o Sobie. - Powiedział Harry, próbując rozpocząć rozmowę.

-Cóż, moje pełne imię to Presley Marie Davis, mieszkam z moją ciocią i młodszym bratem. Moja najlepsza przyjaciółka i ja przyjechałyśmy tu na wakacje które planowałyśmy od pierwszego roku na studiach. To dość dużo. - Rzuciłam na niego okiem, uśmiechał się.

-Oh no dajesz, musisz mieć jakieś hobby czy coś. - Powiedział, unosząc ręce w powietrze.

-Cóż, lubię nagrywać filmiki na YouTube. - powiedziałam cicho, byłam pewna że wybuchłby śmiechem.



~*~

elosiema :)
no cóż, więc trochę późno mimo iż rozdział mam już gotowy od jakiegoś czasu
ale to nie moja wina tylko Julii bo nie chciała dodać rozdziału na jej bloga.
którego polecam wam byście przeczytali :)






piątek, 12 kwietnia 2013

Chapter 4.


Po raz kolejny, Alana i ja przeszłyśmy przez wejście Disneylandu. Miałyśmy zamiar przejechać się wszystkimi kolejkami które wczoraj przegapiłyśmy, a jutro uderzamy na Kalifornijską przygodę.

Dzisiaj była sobota;  miałyśmy jeszcze dwa dni w Disneylandzie ale nie wymeldowałyśmy się z hotelu do środy. Miałyśmy spędzić czas z Danielle, Liam'em i ich przyjaciółmi we wtorek i środę, a dzisiaj spotykaliśmy się z Danielle i Liam'em na lunch.

-Gotowa? - zapytała Alana gdy byłyśmy na pokładzie Kosmicznej góry.

-Nie jestem całkowicie pewna... czy to wygląda bezpiecznie? - zapytałam przypatrując się wózkom w których miałyśmy jechać.

-Oczywiście że to jest bezpieczne. Gdyby nie było, nikt by tym nie jeździł. - Wózek zatrzymał się z ludźmi w nim, pozwalając im wysiać po czym my weszłyśmy. Usiadłam i pociągnęłam dźwignię w dół nad moją głową. Żołądek podszedł mi do gardła. Przejażdżka miała być brutalna ponieważ nie jestem tak dobra na rollercoasterach i boję się ciemności. Zanim mogłam dłużej protestować, wózek zatoczył się do przodu i rozpędziłyśmy się do przodu wzdłuż torów.

-Ah Alana, Alana, Alana. Nie chcę na tym dłużej być! - zamknęłam oczy starając się nie myśleć jak daleko w dół była runda. Frenetycznie* szukałam ramienia Alany i skończyłam chwytając jej twarz.

-Presley, uspokój się. - krzyknęła zabierając moje dłonie z jej twarzy.

Zacisnęłam mocniej oczy i chwyciłam dźwignię próbując pociągnąć ją mocniej. Przez cały czas miałam zamknięte oczy i gdy jazda się skończyła, wpadłam Alanie w ramiona.

-Presley, jazda się już skończyła. Możesz otworzyć oczy. - powoli otworzyłam oczy by zobaczyć że byłyśmy na zewnątrz budynku.

-Nigdy więcej tym nie jeździjmy. - Zasugerowałam. Kontynuowałyśmy jeżdżąc kolejką Indiany Jones'a i Gdzie jest Nemo.

-Myślę że już czas by spotkać się z Liam'em i Danielle. - Powiedziałam sprawdzając czas w telefonie.

-Tak, masz rację. - Było kilka restauracji w Disneylandzie a my mieliśmy się spotkać w tej gdzie serwują pizzę. Chodziłyśmy wieki i wreszcie ją znalazłyśmy.  Danielle i Liam już tam byli czekając na nas.

-Hej dziewczyny! - przywitała nas Danielle.

-Hej! - Powiedziałyśmy. Usiadłyśmy i zamówiliśmy naszą pizzę i czekałyśmy aż ją dostaniemy.

-Ich hotel jest kilka bloków od naszego, - Danielle wyjaśniała Liam'owi.

Nie szczególnie angażowałam się w konwersację, bo myślałam jak to możliwe że wbiegłam w Harry'ego Styles'a. Nie pamiętałam o tym dopóki nie zobaczyłam Danielle i Liam'a. Oboje mieli czapki i okulary przeciwsłoneczne jak Harry.

Boże jestem taka głupia! Liam jest w One Direction z Harry'm! Jak mogłam być taka tępa? Wydałam z Siebie skowyt i uderzyłam głową w stół.

Liam dziwnie na mnie spojrzał. -Wszystko okej? - Powiedział odciągając mnie od moich myśli.

-Huh? Ja? Tak. - Powiedziałam. Jeśli Liam jest w zespole z Harry'm, to kiedy wyjdziemy z nimi, będę musiała wyjść z Harry'm. To nie to że nie chcę spędzać z nim wolnego czasu; Jestem zakłopotana ponieważ wczoraj w niego wbiegłam. Byłam nieuprzejma i nie pozwoliłam mu kupić mi drinka albo z nim pogadać. On pewnie nawet nie chce mnie widzieć!

-Presley, wszystko okej? - zapytała Alana, po raz kolejny odciągając mnie od myśli.

-Tak, W porządku.

-Okej ale ty nawet nie dotknęłaś swojej pizzy, to po prostu tu leży. - spojrzałam w dół i na pewno wystarczający, był tam kawałek pizzy z serem na przeciw mnie. Nawet nie zauważyłam że tu była.

-Przepraszam, tylko myślałam. Nie martwcie się, już wróciłam. - uśmiechnęłam się a oni wszyscy się zaśmiali. Danielle i Liam są bardzo mili. Mieliśmy garść różnych konwersacji zanim musieli dołączyć znów do swoich przyjaciół.

-Porozmawiamy wkrótce. - Powiedział Liam gdy odchodzili.

-Są bardzo mili. - Powiedziała Alana. Skinęłam i kontynuowałyśmy jazdę kolejkami.

****

-Chodź, mogą zacząć w każdej minucie! - krzyknęłam do Alany. Próbowałyśmy znaleźć dobre miejsce do oglądania fajerwerków zanim musiałyśmy wrócić do hotelu.


-Oh zepsuł mi się but! - zawołała za mną.

-Idź bez niego. - Stanęła obok mnie a jej sandał rozdarł się w pół i nie było mowy by mogła go założyć.

-Jak Ci się udało to zrobić? - zapytałam trzymając jej but.

-Nie wiem, po prostu się zepsuł! - zanim mogłam powiedzieć coś innego, usłyszałyśmy głośne wybuchy za nami. Odwróciłam się i fajerwerki się właśnie zaczęły. Byłyśmy oczarowane migającymi kolorami. Zawsze kochałam fajerwerki, byłam nimi zafascynowana. Byłam zawiedziona gdy pokaz się skończył i musiałyśmy wracać do hotelu.

-Um, myślę że musimy kupić ci nowe buty. - powiedziałam do Alany.

-Możemy pobiec i kupić je teraz? Jest dopiero dziesiąta. - Niedługo później znalazłyśmy się w najbliższej galerii by kupić jej nowe buty.

-To największa galeria w jakiej kiedykolwiek byłam. - Powiedziała trochę zszokowana Alana. Była to galeria na zewnątrz, więc Alana musiała chodzić.. skakać ponownie. Spojrzałyśmy na mapę galerii
i znalazłyśmy Forever 21.


~*~
Frenetycznie* - entuzjastycznie 

hej, hej :)
rozdział byłby wcześniej, ale mój brat mi zajął komputer więc... :)
wiem że jest trochę błędów, ale nie znam idealnie angielskiego i niektóre słowa sprawiają mi trudność. no ale cóż...
jeśli czytacie to komentujcie, każdy komentarz naprawdę poprawia mi humor i motywuje do dalszego tłumaczenia :)

piszcie - @sparklesstyles

baju x


czwartek, 11 kwietnia 2013

Chapter 3


Otworzyłam oczy na oślepiające światło dochodzące z okna. Alana się już obudziła i właśnie się ubierała.

-Cóż, dzień dobry słońce. - powiedziała.

-O której wychodzimy?

-10 minut. Pośpiesz się.

-10 minut?! - wyskoczyłam z wygodnego, hotelowego łóżka i rzuciłam się do łazienki. Przynajmniej moje włosy miały dobry dzień i nie wyglądały jak gniazdo szczurów. Rozczesałam je trochę i pozwoliłam opaść w naturalne fale. Zarzuciłam na siebie bluzkę typu crop top z nadrukiem "Take me to the Ocean"  i jakieś koronkowe szorty. Alana była ubrana podobnie jak ja.

-Gotowa? - zapytała

-Tak!

Podjechałyśmy do najbliższego Denny's* i zjadłyśmy jakieś śniadanie po czym wyjechałyśmy z parkingu do Disneyland'u.

Zmierzałyśmy do głównego wejścia i zostałyśmy powitane przez mężczyznę w średnim wieku wyglądającego jakby chciał by gdziekolwiek byle nie tu.

-Dwie trzydniowe wejściówki proszę. - powiedziała Alana.

Wypuścił wielkie westchnienie. -Tak myślałem. - Wręczył nam wejściówki a Alana przekazała mu pieniądze.

Kontynuowałyśmy i minęłyśmy wielką głowę Myszki Miki zrobioną z roślin i innych.

-Instagram! - obie wrzasnęłyśmy.

-Przepraszam, - powiedziałam do chłopaka z jego dziewczyną, jak zgaduję, przechadzających się. - Możesz nam zrobić zdjęcie? - skinął głową i wziął mój telefon. Obie pozowałyśmy gdy on pstryknął zdjęcie.

-Dziękuję uh...

-Liam. - odpowiedział.

-Dziękuję Liam. - Przedstawił nas swojej dziewczynie o imieniu Danielle. Jest bardzo miła i ma najlepsze włosy na świecie.

-Jak masz na imię? - zapytała

-Jestem Presley a to jest moja najlepsza przyjaciółka Alana. - Rozmawialiśmy jakiś czas i wyszło na to że oni byli tam z ich przyjaciółmi ale ich zgubili. Wymieniliśmy numery po czym byłyśmy z Alaną w drodze. Szłyśmy przez główną ulicę i pod zamkiem. Udałyśmy się najpierw do Pryskającej góry.

-Masz to? - Zapytałam.

-Cholera tak.  - Wyciągnęła wodoodporną kamerę wideo którą kupiła. Schowała ją pod koszulą gdy ruszyłyśmy na przejażdżkę. Ja byłam z przodu a Alana za mną. Kłoda w której jechałyśmy wysunęła się do przodu i jazda się zaczęła. Alana wyciągnęła kamerę i wszystko nagrywała. Prawie upuściła kamerę na największym spadku na końcu.

Wyszłyśmy z kolejki ponownie na gorące słońce.

-To było niesa- - zostałam powalona na ziemię.

-O mój boże! Tak bardzo przepraszam! - Powiedział ochrypły głos. Spojrzałam w górę na głęboko zielone oczy. Ta osoba miała czapkę z daszkiem a pod nią była fala loków. Wiedziałam że go rozpoznałam, ale on założył z powrotem okulary przeciwsłoneczne więc nie byłam w stanie przysiąc kto to był. Wyciągnął swoją dłoń i pomógł mi wstać.

-W porządku. - uśmiechnęłam się. Właśnie dostrzegłam że obok niego stał wysoki chłopak.

-Ładnie. - Wysoki chłopak wymamrotał do pana Zielone Oczy.

-Nie, nie jest w porzadku. Naprawdę mi przykro. Pozwól mi kupić Ci drink czy coś.

-Wszystko w porządku, naprawdę. To nic wielkiego. - Głowa mnie lekko bolała od upadku albo to naprawdę nic wielkiego.

-Musimy już iść. - powiedziałam i pociągnęłam za sobą Alanę.

-Co? Czemu? - Zapytała gdy wciąż szłyśmy. Odwróciłam się i spojrzałam za Siebie by zobaczyć chłopaka stojącego tam, zastanawiającego się dlaczego odbiegłyśmy tak szybko.

-Coś jest w tym chłopaku, skądś go znam.

-Jesteś szalona. - odpowiedziała. - Nie ma mowy żebyś go znała.

-Wiem, to jest w tym dziwne.

-Chodź, pojeździjmy na innych kolejkach.

Nawet jeśli miałyśmy najlepszy czas naszego życia, nie mogłam nic zrobi tylko się zastanawiać; kim był ten chłopak?


Harry's P.O.V

-Jesteś niedorozwinięty. - Powiedział Louis

-Co? Nie, nie jestem.

-Wbiegłeś w nią celowo, Harry. Jesteś bardzo przewidywalny. To oczywiste.

-Wcale że nie! My wbiegliśmy w siebie. Nie zrobiłem tego celowo.

-Wmawiaj to sobie. - Powiedział odchodząc. - Wszyscy wiemy że się w niej podkochujesz.

-Co? N-nie, wcale nie. - wyjąkałem

Spojrzał na mnie zabawnie -W porządku Harry, bo zgadzam się. Ona jest śliczna i definitywnie w twoim typie. Jestem pewien że nie ma nic przeciwko być prześladowaną, w każdym razie.


-Nie prześladuję jej! Ja tylko obejrzałem każde jej wideo, tweetnąłem do niej, i przypadkiem wbiegłem w nią w Disneylandzie. Nic takiego.

-Tak, jasne, chodźmy poszukać chłopaków.

************

Gdy tylko znaleźliśmy chłopców, co trochę zajęło by zebrać ich wszystkich razem, wróciliśmy do naszego pokoju hotelowego który dzieliliśmy. Miał pięć pokoji, i od chwili gdy się tam znaleźliśmy, każdy później wyszedł ze swojego pokoju.

-Hej Lou, kiedy przyjedzie El? - Zapytała Danielle. -Potrzebuję dziewczyny by dotrzymała mi towarzystwa. - Liam udał zranienego a ona tylko przweróciła oczami.

-Nie przed jutrzejszą nocą. - Odpowiedział Louis.

-Ugh, to tak długo!

-Czemu nie zadzwonisz do tych dziewczyn które dzisiaj spotkaliśmy? - Zasugerował Liam. Poderwałem się do góry; Zastanawiałem się czy chodziło o Presley.

-Dobry pomysł. - Chwyciła swój telefon i wyszła z pokoju. Kilka minut później wróciła. -One będą teraz na plaży, mogę do nich dołączyć? - Zapytała Liam'a.

-Tak, w pożądku. Nie zgub się, chcesz żebym poszedł z tobą? - Zapytał.

-Myślę że dam radę. - Cmoknęła go w usta i pobiegła się przebrać.

Gdy tylko usłyszeliśmy jak wyszła, Louis wrzasnął, -Harry prześladuje dziewczynę którą powalił dzisiaj na ziemię!

-Zamknij się Lou! - Rzuciłem mu w głowę poduszką.

-Dlaczego ją powalileś? - Zapytał Niall.

-Nie chciałem!

-Dlaczego ją prześladujesz? - Zapytał Zayn.

-Bo on ją kooooocha! - Powiedział Louis.

-Ignorujcie go. - Powiedziałem. -Nie prześladuję jej!

-Ty tylko oglądałeś każde jej wideo, tweetnąłeś do niej i "przypadkiem" wbiegłeś w nią w Disneylandzie. Nic takiego. - Powiedział Louis pokazując cudzysłów wokół słowa przypadkiem.

-To te które oglądałeś w zeszłym miesiącu? - Zapytał Liam.

-Cóż... erm... może. Nie ważne, idę do łóżka, dobranoc! - Krzyknąłem wybiegając z tamtąd i udałem się do swojego pokoju. Położyłem się na łóżku i spojrzałem na zegarek. 7.15. No cóż, nie jest źle iść wcześnie do łóżka.

Oprócz faktu że nie mogłem spać. Leżałem przez dwie godziny myśląć jak ironiczne było to że ją widziałem. Marzyłem o tym od dawna. Usłyszałem że Danielle wróciła i zdałem sobie sprawę że wcale nie spałem odkąd tu przyszedłem.

Dziewczyna która ledwo wie że istnieję trzyma mnie całą noc.

Presley

Nawet gdy wróciłyśmy do naszego hotelu, nie mogłam nic zrobić tylko zastanawiać się kim był ten chłopak. Jego oczy, jego twarz, jego włosy, to było takie znajome. Alana wciąż myślała że jestem szalona.

-Hej ta dziewczyna którą dzisiaj spotkałyśmy, Danielle, właśnie dzwoniła, pójdzie z nami na plażę, okej?

-Tak, jasne, będzie zabawnie. - Uśmiechnęłam się. Przebrałam się w moje biało-granatowe bikini w paski.

-Powiedziałam jej w którym hotelu jesteśmy i ona powinna czekać na nas w lobby. - Powiedziala Alana. Weszłyśmy do windy i skierowałyśmy się na dół, do lobby. Gdy tylko wyszłam z windy zauważyłam Danielle. Podeszłyśmy do niej.

-Hej! - Przywitała nas. Jej włosy były spięte w niechlujnego koka i miała na sobie też bluzę. Wciąż wyglądała jak super modelka.

-Hej! - Przywitałyśmy ją.

-Gotowe? - Zapytałam.

-Oh Tak! - Wskoczyłyśmy do mojego samochodu i jechałyśmy przez uczęszczane ulice Kaliforni.

*********

-Więc, jesteś profesjonalną tancerką w X-Factor, w Wielkiej Brytanii? - Zapytałam Danielle, gdy siedziałyśmy na piasku.

-Tak, to właśnie przez to poznałam mojego chłopaka.

-Aw, to takie słodkie. - Wykrzyknęła Alana. Danielle się zarumieniła i spojrzała w dół.

-Nie mogę się doczekać by być w takim związku. - Powiedziałam.

-Ja też nie. - Powiedziała Alana.

-Gotowe by iść do wody? - Zapytała Danielle.

-Chciałaś powiedzieć czy TY jesteś gotowa by zostać wepchniętą do wody? - Powiedziałam popychając ją do wody.

-Oh, zaraz dostaniesz! - Chwyciła moje ramię i pociągnęła mnie w dół do wody. Wpływ mnie zaskoczył i słona woda automatycznie znalazła się w moich ustach. Wyszłam na powierzchnię, wykaszlując słoną wodę.

-Oh, dziewczyno, lepiej uciekaj. - Odbiegła ode mnie i schowała się za Alaną.

-Uspokójcie się dziewczyny! - Krzyknęła Alana. -Robi się ciemno, powinnyśmy już chyba wracać.

Wysuszyłyśmy się i udałyśmy się do mojego samochodu. Podrzuciłyśmy Danielle pod jej hotel.

-Kiedyś powinnyśmy zrobić obiad, co? - Zapytała.

-Definitywnie. - Powiedziałam.

Pojechałyśmy z powrotem do naszego hotelu i zamówiłyśmy pizzę.

-Lubię ją. - Powiedziała Alana, biorąc dużego gryza pizzy.

-Ja też.

Włączyłam telewizję i SpongeBob był jedynym fajnym programem. Alana wzięła prysznic a ja po niej, zanim zdecydowałyśmy że powinnyśmy pójść do łóżka. Gdy się położyłam, przyłapałam siebie na ponownym myśleniu o tym chłopaku. O jego oczach, jego włosach, jego akcencie. Czemu on wygląda tak znajomo. Gdy już prawie zasypiałam, dotarło do mnie.

Harry Styles. Harry Styles powalił mnie na ziemię.



~*~
Danny's* - nie tłumaczyłam tego ponieważ jest to takie miejsce gdzie można zjeść śniadanie, obiad etc :)

elosiema tak wgl :)
przepraszam za błędy których pewnie trochę jest :)
znów zmieniłam wygląd bloga. cóż, jestem strasznie niezdecydowana i pewnie często będzie się zmieniał o ile znajdę jakiś odpowiedni i w miarę ładny :) Jak na razie zostaje ten, bo już kiedyś go znalazłam i mi sie podobał ale nie za bardzo ogarniałam wtedy blogspota i nie wiedziałam jak ustawić :) chyba na tyle ode mnie. 
tam obok po prawej są linki na mój twitter i ask :)
ah no i :
Tak, informuję na twitterze.
Możecie podawać nazwy tutaj, na twitterze albo na asku, jak wolicie.
To chyba tyle.

see ya





środa, 10 kwietnia 2013

Chapter 2


-Ostatni dzień szkoły! Ostatni dzień szkoły! - skandował mój młodszy brat zeskakując ze schodów.

-Uspokój się, szaleńcze, najpierw musisz zjeść. - powiedziała Stevie. Yep, tutaj najlepsza ciocia na świecie. Tylko się zaśmiałam i włożyłam tostowego strudla do tostera. Wtedy zadzwonił telefon.

-Odbiorę. - powiedziała Stevie -Presley! To do Ciebie! - podbiegłam i chwyciłam telefon.

-Halo?

-Presley? - rozpoznałam głos mojej mamy po drugiej stronie

-Ta, to ja.

-Presley kochanie, bardzo przepraszam. Nie będziemy w stanie być na rozdaniu dyplomów. Właśnie mieliśmy dużą przerwę i myślę że to jest coś ekstremalnego o czym można napisać. Proszę nie bądź zła. Jestem pewna że zdążymy na twoje urodziny.

-W porządku mamo, naprawdę. Stevie to pokryje. Muszę iść już do szkoły. Kocham Cię, pa. - rozłączyłam się. Oni zawsze to robią. Mówią że zamierzają to zrobić, ale zawsze kończy się z ich "dużą przerwą". Przegapili moją słodką szesnastkę i moje siedemnaste urodziny. Założę się że osiemnaste też przegapią. Szczęście że to nie lipiec a maj.

-Znów im się nie uda? - zapytała Stevie. Skinęłam głową. Chwyciłam mój strudel tostowy i powiesiłam moją torbę na ramieniu.

-Gotowy, kolego? - zapytałam Judd'a.

-Ta. - powiedział z buzią pełną płatków. Chwycił swoje buty i wybiegł do mojego samochodu.

-Do zobaczenia po szkole? - zapytałam Stevie

-Tak! Nie martw się, spakuję twoje walizki do Disneyland'u. Tak długo dopóki coś mi dasz.

-Jesteś najlepsza. - uśmiechnęłam się przytulając ją - Do zobaczenia! - powiedziałam wybiegając z drzwi.

Odpaliłam samochód i pojechałam znajomą drogą do Alany. Wychodziła z domu gdy się zatrzymałam.

-Wsiadaj suczo jedziemy na zakupy! - krzyknęłam przez okno pasażera. Zaśmiała się i wsiadła do samochodu. Podrzuciłyśmy Judd'a pod jego szkołę i zatrzymałyśmy się przed naszą, znajdującą się w małym mieście Oregon, nie było tu wiele studentów. Ale było wystarczająco. Niektórzy Ci którym chciałabym przybić piątkę, w twarz, krzesłem. Wiesz o co mi chodzi.

-Jesteś gotowa by skończyć szkołę? - zapytałam

-Zaczynajmy. - odpowiedziała Alana

*******

Czułam się jakbym była w High School Musical 2 gdzie wszyscy czekają aż zadzwoni ostatni dzwonek więc w końcu będziemy wolni, w moim przypadku, przez resztę życia. 3 sekundy. 2 sekundy. 1 sekunda. To było to. Ostatni dzwonek. Wybiegłam z klasy tak szybko by móc znaleźć Alanę. Miałyśmy dokładnie dwie godziny zanim będziemy musiały być znów w szkole.

-Tutaj jesteś! - wrzasnęła, przepychając się przez studentów.

-Będziesz coś robić czy co? - zapytałam.

-Jak iść zrobić paznokcie i włosy?

-Brzmi jak plan. - Złączyłam z nią ramiona i razem zwiałyśmy ze szkoły.

Podjechałyśmy do najlepszego salonu i pedicurzysty w mieście. Alana robiła sobie loki a ja robiłam fale. Obie wyglądałyśmy oszałamiająco gdy spojrzałyśmy w lustro. Pulchna kobieta za kasą zrobiła nam obu paznokcie. Ogółem wyglądałyśmy jakbyśmy szły na bal, minus suknie.

Podrzuciłam Alanę pod dom i powiedziałam jej że zobaczymy się za kilka minut.

Otworzyłam drzwi i Stevie była tam czekając na mnie.

-Wyglądasz przepięknie!! - wykrzyknęła.

-Dzięki. - odpowiedziałam uśmiechając się.

-Zamierzasz nosić białą, koronkową sukienkę  pod twoją togą?

-Ta, właściwie idę się właśnie przebrać.

Wbiegłam po schodach i zarzuciłam sukienkę, wkładając białe obcasy na pasek. Zbiegłam w dół po schodach i powiedziałam Stevie  że spotkamy się na miejscu. Położyłam walizkę z tyłu, bo ja i Alana wyjeżdżamy zaraz po. Jestem gotowa by zacząć resztę mojego życia.

**********

-Peter Dallas. - zawołał dyrektor. Ja byłam następna. Trzęsłam się a moje dłonie pociły się jak szalone.

-Presley Davis. - podeszłam spokojnie i zabrałam dyplom. Uścisnęłam dłoń każdemu z moich nauczycieli i wróciłam na miejsce. Zrobiłam to bez upadku, pomyślałam.


-Ashley Leonard. - Szła przed Siebie jakby to było jej własne miejsce. Jej czapka robiła wrażenie z ładnym "2012" na górze. Oh proszę. Większość chłopaków w tłumie i na trybunach gwizdało na nią. Czekałam na ten wspaniały moment gdy upadnie na twarz, ale niestety to się nie stało. Zamiast tego ona posłała mi wielki, sztuczny uśmiech. Wspaniale, tego właśnie chciałam od osoby której nienawidzę najbardziej na świecie.

Po tym jak ceremonia się skończyła Stevie podeszła i mocno mnie przytuliła.

-Kocham Cię, bądź bezpieczna, zadzwoń kiedy będziesz na miejscu, nie zapomnij mi czegoś kupić. - Zażartowała.

-Nie zapomnij kupić coś też mnie! - Powiedział Judd uśmiechając się. Przytuliłam ich oboje i powiedziałam że ich kocham.

-Gotowa? - Zapytała Alana.

-Oh, nie zostajecie na after party? - Ashley stanęła za nami.

-Whoops przepraszamy, musimy iść. - Odpowiedziała Alana. Obie wyszłyśmy ze szkoły i udałyśmy się do mojego samochodu. Alana już wzięła swoją walizkę z samochodu jej mamy i włożyła ją do mojego. Wsiadłyśmy i zaczęłyśmy jechać. Wciąż miałyśmy na sobie nasze sukienki więc zatrzymałyśmy się na przypadkowej stacji paliw i się przebrałyśmy. To była dziewięciogodzinna jazda. Wyjechałyśmy o czwartej po południu a w hotelu byłyśmy o pierwszej nad ranem. Całą jazdę śpiewałyśmy i jadłyśmy cokolwiek wybrałyśmy na naszych przystankach.

Alana została w samochodzie gdy ja poszłam zameldować nas w hotelu.

-I could use somebodyyyyyy! - Śpiewała gdy otworzyłam drzwi. Wyglądała jakby była pijana, a w rzeczywistości była po prostu zmęczona.

-Chodź Lana, jesteśmy na miejscu. - Powiedziałam szturchając ją. -Bierz swoje rzeczy i chodźmy.

Wyszła i chwyciła swoje rzeczy. Udałyśmy się do windy i nacisnęłyśmy na piętro ósme. Weszłyśmy do naszego pokoju i byłyśmy zbyt nakręcone by spać. To się nam zawsze zdarza. Jesteśmy bardzo zmęczone a później bardzo nakręcone.

Upadłyśmy na łóżka i włączyłyśmy telewizor. Włączyło się na jakimś kanale z nowościami o gwiazdach.

-O mój boże. Presley, wiedziałaś że TEN Harry Styles tweetnął do Ciebie?

-TEN Harry Styles? Huh, to ten w lokach z One Direction? - Gdy to powiedziałam, zaczęli mówić o nich w telewizji.

-Okazało się że One Direction zaczną swoją trasę później, ponieważ postanowili zrobić mały objazd i jechać do Dineylandu na tydzień. Ich menadżerowie nie są zbyt zadowoleni z tego powodu, ale Harry Styles mówi że jedzie by spróbować znaleźć tam kogoś wyjątkowego. Jednakże oni wszyscy będą jakoś przebrani, więc kto wie, możesz w nich wbiec. - Powiedziała reporterka w telewizji.

-Tak, ten Harry Styles. - Powiedziała Alana. -Kto wie, może ty jesteś "tą wyjątkową" której on szuka. - Powiedziała robiąc cudzysłów w powietrzu wokół słowa "wyjątkową"

-Oh proszę. Tak, na pewno. Idź spać. - Rzuciłam w nią poduszką, wyłączyłam telewizor i ukryłam się pod kołdrą.

Mogłabym nią być?




~*~

uh, dzisiaj mnie strasznie głowa boli i nie mam głowy do tłumaczenia...
nawiasem mówiąc, jak wam się podoba nowy wygląd bloga? :)
na górze są podstrony z moim twitterem i askiem gdzie możecie zadawać pytania odnośnie bloga albo jakieś inne :) 
jeśli sie uda to jutro będzie trzeci rozdział, też zależy od komentarzy.

luv ya x

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Chapter 1


"Hej wszystkim!" Powiedziałam witając się z fanami. "Więc, w ostatnim wideo wysyłaliście mi różne wyzwania, i ja zrobię kilka z nich. Więc pierwszym był moonwalk w miejscu publicznym, więc jestem tutaj w moim lokalnym sklepie spożywczym," Podałam kamerę Alanie by pokazała gdzie jestem. "I zrobię moonwalk wzdłuż tej zatłoczonej alejki."

Poszłam na początek alejki i zaczęłam swój moonwalk. Uderzyłam w kilka osób i niektórzy się śmiali, inni posyłali mi zabójcze spojrzenia. Alana ruszyła przez alejkę nagrywając całą drogę wzdłuż.

"W porządku, jak było? Nie jestem zbyt dobra, przepraszam. Okej, następnym wyzwaniem było  zrobienie czegoś szalonego. Nie jestem pewna co szalonego mogłabym zrobić, ale mam pewien pomysł."

Ja i Alana wyszłyśmy ze sklepu spożywczego i udałyśmy się do mojego samochodu gdzie założyłam czapkę i jakieś okulary. Wbiegłam z powrotem do sklepu spożywczego z Alaną tuż za mną.

"Jaki mamy rok?!" Krzyknęłam do najbliższego przechodnia.

"Uhm... 2012?" powiedział.

"ZADZIAŁAŁO!" Wrzasnęłam wybiegając.

 Ja i Alana nie mogłyśmy przestać się śmiać i ewentualnie musiałyśmy wyłączyć kamerę.

To jest po prostu nasz normalny dzień. To jest to co robimy codziennie.

"Więc, jutro po wręczeniu dyplomów udamy się do Disneylandu?" Zapytała Alana. "Znalazłam idealny hotel właśnie na naszą kieszeń" Oszczędzałyśmy na to od pierwszego roku na studiach. To jest zawsze to co chciałyśmy zrobić, pojechać do Disneylandu na tydzień po tym jak skończymy studia. Nareszcie jutro je kończymy i będziemy wolne!

"Ooh tak! Mam moje pieniądze w słoiku pod moim łóżkiem! Będę musiała po prostu powiedzieć Stevie." Stevie to moja ciotka, ona opiekuje się mną  i moim bratem, Judd, kiedy naszych rodziców nie ma. Oni są autorami więc często podróżują szukając inspiracji. "Ooh i moi rodzice robią mały objazd i postarają się zdążyć na rozdanie dyplomów!" Powiedziałam odpalając silnik i wyjeżdżając z parkingu.

"To wspaniale! Kiedy ty ich ostatnio widziałaś?"

"Sześć miesięcy. Sześć szalonych miesięcy."

"Jak Judd się trzyma?"

"Jest z nim lepiej. Hej! On dostał szóstkę za swój projekt z fizyki!"

"Ten nad którym pracował dwie godziny?"

"Ha tak. Ja byłam pewna że to był nie udany wulkan. " Zatrzymałam się przed jej domem. "Hej, później robię twitcam, chcesz wpaść?"

"Jeśli mogę! Napiszę Ci kochana!" Zamknęła drzwi i wskoczyła po schodkach. Byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami od urodzenia, praktycznie. Byłyśmy, i wciąż jesteśmy, papużki nierozłączki.

Zatrzymałam się przed moim domem.  Zgaduję że powiedziałbyś ze jest ładny. Moich rodziców może i nie ma w domu, ale mamy dużo pieniędzy.

"Stevie! Jestem w domu! Gdzie Judd?"

"Ooh ooh Presley chodź to zobaczyć!" Zawołała z kuchni. "Oh i on jest w domu u kolegi." Pierwsza rzecz jaką zauważyłam gdy weszłam do kuchni było to że była tam mąka, wszędzie. Stevie zawsze próbuje zrobić jedzenie które zobaczy na Food Network.

"Voila! Co o tym myślisz?" trzymała miskę fioletowawego budyniu wyglądającego okropnie.

"Co to jest?"

"To... Nie wiem, ale wygląda dobrze." Wzięła łyżkę biorąc trochę tego do ust. Przeżuła to i zrobiła zdegustowaną twarz, i wypluła to do zlewu. "Przepraszam, to miało być na obiad. Zgaduję że będziemy musieli zamówić coś na wynos... Jak to robimy co wieczór." Zaśmiałam się i udałam się do swojego pokoju.

Opadłam na moje łóżko i wzięłam laptopa. Podłączyłam moją kamerę i przesłałam filmik z dzisiaj na YouTube. Zalogowałam się na twitter i próbowałam zaobserwować moich wszystkich followersów. Dostałam sms od Alany że musi pomóc mamie z obiadem.

@presleydavis27 Zrobię twitcam, oglądajcie!

Wstawiłam link i włączyłam moją kamerkę internetową.
"Od @1D_Nina Kto jest twoim ulubionym członkiem z One Direction? Hmm nigdy ich nie słuchałam, ale są wspaniali. Wszyscy są słodcy ale podoba mi się ten w lokach. Harry. Dobra następne pytanie od @comeatmebro Ty i Harry powinniście- Whoa! To jest niestosowne. Nie przeczytam tego."

Odpowiedziałam na kilka innych pytań a później wyłączyłam gdy usłyszałam Stevie wołającą mnie na obiad.

Harrys P.O.V

Czasami naprawdę nienawidzę hejterów. Nie powinienem, znaczy, powinienem być do nich przyzwyczajony ale nie jestem. Jedyna rzecz która poprawia mi humor są te filmiki. Znalazłem je na youtube chwilę temu i one są beztroskie, dzikie, zabawna dziewczyna robiąca najbardziej szalone rzeczy. Ona była szczerze typem mojej idealnej dziewczyny, i ja się w niej zakochiwałem a nawet jej nie znam.

 Obejrzałem jej wideo które dodała po czym sprawdziłem jej twittera. Wstawiła link do twitcam'a który robiła. Pośpiesznie go włączyłem.

"Od @1D_Nina Kto jest twoim ulubionym członkiem z One Direction? Hmm nigdy ich nie słuchałam, ale są wspaniali. Wszyscy są słodcy ale podoba mi się ten w lokach. Harry. Dobra następne pytanie od @comeatmebro Ty i Harry powinniście- Whoa! To jest niestosowne. Nie przeczytam tego."

Oddech uwiązł mi w gardle. Czy ona właśnie powiedziała że byłem jej ulubieńcem? Próbowałem zwrócić na siebie jej uwagę na twitterze przez ostatnie kilka dni ale nic nie mówiła jednakże jestem jej ulubieńcem. Musiałem wrzasnąć czy coś bo kolejna rzecz której się dowiedziałem, to że Louis był za mną oglądając jej twitcam.

-Kto to? - Zapytał.

-Nikt. Tylko dziewczyna którą oglądam na YouTube.

-Czy ty prześladujesz biedną dziewczynę Harry?

-Nie! Naprawdę jestem tylko wielkim fanem!

-Jasne Styles.

Dostałem powiadomienie na twitterze mówiące "@presleydavis27 EEP! Jedziemy do Disneylandu za dwa dni!"

Wszedłem do pokoju gdzie byli wszyscy chłopcy. -Hej chłopaki, macie ochotę jechać do Disneylandu za dwa dni póki mamy przerwę? - Wszyscy wiwatowali ale Louis podszedł i wziął mój telefon. Przeczytał ostatniego tweeta Presley i powiedział bezgłośnie "Jesteś prześladowcą Styles"

Nie byłem prześladowcą... Prawda?

~*~

elosiema :)
Zastanawiam się czy nie powinnam przenieść bloga na tumblr, co o tym myślicie?
Jak będzie kilka komentarzy to jeszcze dzisiaj pojawi sie rozdział drugi :)


see ya...

niedziela, 7 kwietnia 2013

Prolog


Wszystko zaczęło się przez wyzwanie, poważnie. Ja i moja najlepsza przyjaciółka Alana siedziałyśmy na podłodze w moim pokoju. Jadłyśmy lody i byłyśmy idiotkami. Zaczęłyśmy grać w prawdę lub wyzwanie i ja, będąc śmiałą, zostałam wyzwana by wstawić nagranie na YouTube gdy robię coś głupiego.

Wszystko Co powiedziałam to "Hey Alana, pod tymi ubraniami... Jestem naga." Głupie teksty tego typu a później zaśpiewałam "piosenka na ognisko" ze Spongebob'a. Głupie, prawda? Cóż, moje wideo zbierało coraz więcej wyświetleń i dostawałam komentarze typu "Zrób więcej!" czy "Jesteś dobrą piosenkarką! Nagraj kolejne wideo!" Ja naprawdę nie myślałam że jestem aż tak dobra. Dostawałam też trochę hejtów, ale nie za wiele.

Więc nagrałam więcej... i więcej, i więcej. Weszłam na twitter'a i miałam tysiąc dziewięć followersów tylko przez nagrane wyzwanie. Nie przypuszczałam że sławny Harry Styles to oglądał. I nie wiedziałam że on został moim nowym prześladowcą.

~*~

Tak no więc cóż, tyle z prologu. Krótki, ale jak to ujęła autorka "to tylko objaśnienie historii"
Mam nadzieję że to opowiadanie spodoba wam się tak bardzo jak mnie :)
Z tego co zauważyliście, słowo "prześladowca" daję kursywą, i będę dawać kursywą, gdyż to tytuł opowiadania :)
rozdziały... zapewne będzie się pojawiał jeden dziennie.

twitter: @sparklesstyles
ask : http://ask.fm/cupcakestylesx (tak, nowe konto, hehs)

bye, sweethearts :)